Podobno na Islandii pod choinką znajduje się książki. Nie miałabym nic przeciwko temu, żeby obrzucano mnie powieściami, reportażami czy opowiadaniami (chociaż nie mam już miejsca na półce, gdzie lądują książki do przeczytania. W ostatnich latach sporo urosła również moja kolekcja książek obcojęzycznych.
Moja mama już się nie dziwi, gdy w odpowiedzi na pytanie “Jadę do Barcelony/Czech/Anglii”, słyszy “przywieź mi książkę”. Takim sposobem w mojej kolekcji znajdują się między innymi 3 części Bridget Jones, zbiór czeskich legend (po czesku – kiedyś się nauczę), komiks o Kaczorze Donaldzie po hiszpańsku, powieść Umberto Eco (również po hiszpańsku)
Jeśli Ciebie też dotyczy “książkoholizm”, to wpis dla Ciebie.
Wiem, że tytuł tego postu wskazuje na czytanie w oryginale, ale wszystkie poniższe zasady mogą mieć ten zastosowanie do książek tłumaczonych (np. Harry Potter po francusku).
Książki w oryginale – kiedy zacząć?
Często na grupach dotyczących nauki języka, a i jakiś czas temu na moim Instagramie, pojawia się pytanie – kiedy można zacząć czytać książki w języku, którego się uczymy.
Odpowiedź jest bardzo prosta – nie ma tutaj żadnemu magicznego momentu przejścia, gdy ktoś Ci powie “możesz już zostawić ten nudny podręcznik i poczytać w oryginale książkę swojego ulubionego autora”.
Tak naprawdę możesz to zrobić zanim w ogóle zaczniesz naukę języka. David Snopek, amerykański przedsiębiorca nauczył się języka polskiego za pomocą książek i filmów o Harry’m Potterze. Metoda, którą opisuje polega na tym, żeby mieć książkę w polskim tłumaczeniu oraz książkę i audiobooka w języku docelowym. Korzystając z książki obcojęzycznej, audiobooka i oczywiście słownika, starasz się przetłumaczyć to, co jest napisane. I jasne, że to może brzmieć strasznie, bo przez pierwsze kilkanaście stron słownik będzie szedł w ruch właściwie przy każdym słowie. Z czasem będzie lepiej.
Wydaje się to bardzo wymagające i na pewno nie jest to metoda dla każdego. Ja na pewno będę chciała jej spróbować. (ale o tym poopowiadam Ci we wpisie z podsumowaniem i planami na 2021).
Książki, które łatwo będzie czytać osobom początkującym.
Są jednak osoby, które nie chcą się od razu rzucać na głęboką wodę. Nie są w stanie wysiedzieć ze słownikiem np. pół godziny, żeby przetłumaczyć długie i skomplikowane zdanie. Ponadto, sama grubość książki również może nie mieć pozytywnych efektów na naukę na niektóre osoby.
Moja siostra jest taką osobą. Cierpliwość nie jest jej dobrą stroną więc dużo skuteczniejsze u niej są metody, gdzie szybciej można dotrzeć do celu.
Świetne w tym przypadku będą książki dla dzieci.
Niewątpliwe zalety to:
prosty język,
brak skomplikowanych struktur gramatycznych,
podstawowe słownictwo.
Jeśli ktoś nie lubi bajek dla dzieci, równie dobre będą komiksy, których tematyka jest duo szersza. Moim ostatnim odkryciem jest komiks po hiszpańsku, który wylądował na Bookastycznie Las Hermanas Grémillet. Rysował go Alessandro Barbucci (współtwórca dwutygodnika W.I.T.C.H., którym się kiedyś zaczytywałam).
Książki dla osób, które wiedzą już co nie co.
Kolejnym krokiem mogą być książki tzw. Young Adult czyli młodzieżówki. Amore 14, powieść młodzieżowa Federico Mocci, nie zachwyciła mnie tyle fabułą, co pokazaniem co główna bohaterka czyta, czym się przemieszcza po mieście, jakiej muzyki słucha i jak wygląda jej szkoła. Ale jest to książka specyficzna w swoim przedstawianiu świata młodzieży, ale dzięki takim wstawkom – gdzie starszy brat Caroliny kupił meble – uważam, że warto przeczytać.
A jeśli na myśl o powieściach młodzieżowych nie czujesz żadnego entuzjazmu to polecam wywiady-rzeki czy (auto)biografie (np. sportowe). To, co uważam za jedną z rzeczy, które sprawiają, że nauka języka staje się przyjemniejsza, to poszerzanie wiedzy w temacie, który nas interesuje, ale w języku, którego się uczymy. Masz ulubionego sportowca albo artystę? Prawdopodobieństwo, że pojawiła się w księgarniach jakaś pozycja na jego temat jest całkiem spora (niektórzy piłkarze mają więcej niż 1).
Książki dla osób, które chcą zrobić krok wyżej.
Dla osób bardziej zaawansowanych są wszelkiego rodzaju powieści. Ale nie tylko, są też reportaże oraz literatura popularno-naukowa. Tam trafimy na coraz bardziej skomplikowane struktury i słownictwo.
A wybierając reportaż regionu, którego języka się uczysz, możesz poznać także jego historię.
Książki dla osób, którym wciąż mało.
Tu sprawa jest dosyć prosta! Mój znajomy kiedyś poradził mi, że jeśli chcę poszerzyć słownictwo bardzo dobra jest do tego fantastyka. I teraz ciężko mi się z nim nie zgodzić.
Szeroko pojęta fantastyka zwykle jest pełna dokładnych opisów świata, zabaw słowotwórczych oraz określeń specyficznych. Na tyle że nawet po przetłumaczeniu, w ruch idzie google.
Także tu znajdzie odpowiedź każdy kto szuka podręcznika do np. nauki słownictwo specjalistycznego (od medycyny przez psychologię do inżynierii). A są dużo prostsze sposoby – książki czy artykuły naukowe (np. w darmowym narzędziu google scholar). Po co komplikować prosty proces poszerzania zasobów słownikowych?
Czy masz książkę, którą chcesz przeczytać w języku, którego się uczysz?